Przygotowałam plan
podróży, zaczynamy i kończymy w Limie. A po drodze: Nazca,
Arequipa, kanion Colca, Puno, Copacabana, La Paz, Uyuni, Potosi,
Couzco, Pisac, Machu Picchu, Lima.
Po drodze dodatkowe
atrakcyjne miejsca.... mnie najbardziej chyba będzie kręcić
pierwszy pięciotysięcznik... ale zobaczymy czy się uda :)
Zestawienie rzeczy
które mam zabrać i jeszcze dokupić też już gotowe. A dzisiejsze
popołudnie już rozpoczęło się wyciąganiem z szafek rzeczy.-
chyba się już powoli nakręcam.
Miejsce w samolocie
mam zarezerwowane, busik do Berlina zaklepany. Duże odliczanie czas
zacząć :))
Z kim bym nie
rozmawiała, to słyszę, że mi zazdroszczą, że super że jadę...
a ja jakoś tego jeszcze nie czuję. Tak jakbym miała do Gdyni
pojechać :) ciekawe to. Może już się na tyle z tą myślą
oswoiłam? A może po prostu większe emocje może we mnie wyzwolić
już tylko lot w kosmos?? :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz