7 miesięcy ciszy... a przecież byłam w Czechach, w Wielkiej Brytanii, Niemczech i na Ukrainie.... no przecież, to też podróże i też było zajebiście i ... tam też trafiałam na wydupcza świata :)
Ale... znowu ruszam w dalszą podróż i znowu postaram się pisać. Choć może być kłopot, bo jadę do kraju, gdzie nie ma zasięgu i roaming jeszcze nie istnieje. Na szczęście ponoć jest internet i ponoć działa. Pod warunkiem, że jest prąd, albo że generatory odpalą.
Bilety kupione, waluta też, paszporty pojechały do Berlina po wizy.
Jadę do Birmy!
Uwielbiam wyjeżdżać w tropiki w listopadzie :) Plan jest też już przygotowany, zwiedzanie na maxa, a potem kilka dni plażowania i odpoczynku, ale już w Tajlandii - by jedzenie było lepsze i infrastruktura i masaże by były i pinapple shake :)
Już nie mogę się doczekać, choć aż trudno mi uwierzyć :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz