Wyjechaliśmy z Piotrem (arabski kraj, więc kolejność Piotr i
ja) w niedzielę 3.10.2004 z Poznania do Frankfurtu i już na tej trasie żubrówka
rozgrzewała nam żołądki i uodporniała je na kulinarne cuda z kota lub
wielbłąda! We Frankfurcie małe 8 h oczekiwania na następne połączenie,
spotkanie z Teddim i Asią i dalej w drogę! (dziwnie tak startować.... i lądowaćJ)
W Casablance wylądowaliśmy chwilę przed północą, negocjacje
z taksówkarzami, przejazd do centrum i noc w hotelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz