Kosze na smieci na ulicach sa postawione na wysokich slupkach - na wysokości ok. 1,5 metra - sa to takie koszyki jak kiedys z supersamu. Najprawdopodobniej by psy nie robily balaganu roznoszac smieci wokol.
Slodkosci - tu jest slodko... Sniadania to przewaznie pieczywo, jakas margaryna i dzem, czasami dulce de leche - czyli jakiegos rodzaju karmelizowane cos, co slodkie jest jak cukier do kwadratu.
Lody - to chyba potrawa narodowa Argentyny. Nie wiem ile maja smakow, ale setki. Samych lodow czekoladowych jest chyba z 15 rodzajow. Wszystkich nie probujemy, ale bardzo sie staramy, by poczuc choc kawalek Argentyny z tej strony :-D
Moje buty trekkingowe kupione w zeszlym roku na wyjazd w Andy, do Peru i Boliwii w Polsce w marcu w Tatrach tak mne obtarly, ze ledwo chodzilam... tu teraz, znowu w Ameryce Poludniowej spisuja sie rewelacyjnie... Ewidentnie sa to buty "zagraniczne"
Ponizej trasa jaka zrobilismy ladem do 23.11. - juz prawie 3250 km (o tym co mamy w nogach spacerujac po tych wszystkich miejcach - nie wspomne :))
Trase Puerto Madryn (Trelew) - Ushuaia robimy samolotem - na bogato a co :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz