Świat jest mój

środa, 14 listopada 2012

Park Narodowy Huerquehue

Plan byl, by na spokojnie pospacerowac we wtorek w Parku Narodowym, ktorego nazwy do tej pory sie nie nauczylam, a o poprawnej wymowie nie wspomne. Na szczescie przed wejsciem nie egzaminowali z tego:-) wiec weszlismy. Park jest ok 30 km od Pucon. Mielismy jechac autobusem, ale rano przy sniadaniu okazalo sie ze nasi znajomi z hostelu tez tam jada, a ze maja wynajete auto, to mozemy przynajmniej w jedna strone zabrac sie z nimi.
Plan byl by wrocic ok 15 do hostelu i wyskoczyc jeszcze na Hydrospeed. Okazalo sie jednak, po szczegolowym zapoznaniu z mapa, ze zeby zobaczyc choc kilka ciekawych miejsc, widoczkow i roslin powinnismy pospacerowac znacznie dluzej. Co ciekawe, park nie jest plaski, wiec znowu mamy do pokonania kilka gorek (m. in. wejscie na ok 1250 m n.p.m - jakby mi bylo malo po wczorajszym).
Na szczescie park byl cudny! Widoki, kolory, spokoj, roslinnosc, wodospad, kaskady. Piekna pogoda nam dopisywala, wiec bardzo przyjemnie spedzilismy 8 godzin w przepieknych okolicznosciach przyrody, w niklym towarzystwie ludzi. Przy wyjsciu z parku okazalo sie, ze nasi znajomi na nas czekaja i razem wrocilismy do Pucon.
Z ciekawostek - Wojtek kapal sie w lodowatych wodach wodospadu, ja tylko nogi pomoczylam :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz