Świat jest mój

poniedziałek, 18 listopada 2013

Bago... największa stupa w Myanmar, najbardziej koszmarny dojazd

Wydawało mi się, że nie może być już gorszych warunków dojazdu do cywilizowanego miasta... myliłam się. Jednak jak się jest wyższą od przeciętnego lokalesa o głowę, to nie jest łatwo zmieścić się w przestrzeni jakie oferuje miejsce do siedzenia. Z kręgosłupem wykrzywionym jak ostatni paragraf, po prawie 12h w podróży dotarlysmy do Bago.
Z miejsca padlysmy spać, by dopiero ok  południa zacząć zwiedzanie. Wynajelysmy motorki z kierowcami i w miasto.
Najwyższa stupa w Myanmar, kolejne 1000 posążków Buddy i temperatura z pewnością powyżej 40'C. Na szczęście jest i czas na relaks przy soku z aloesu- niestety w knajpce przy rozdartym telewizorze  (nie wiem o co chodzi z tym uwielbieniem ich do głośnych seriali i filmów, ale uszy chcą odpaść). Jutro jedziemy pociągiem do stolicy. Pociągiem jeszcze tu nie jechałam :D

4 komentarze:

  1. 40 stopni... to dokładnie tak jak u nas tyle, że bez tego zera ;)
    Wygrzewaj się na zapas ;)
    Seb.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko i tak lepsze od siedzenia w pracy :)
    Dalej zazdroszczę :)

    Eliza

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewa, a to są jedyne sposoby dojazdu? jakie są alternatywy...?:) niż takie koszmarne 12 h - jeśli są w ogółe?

    OdpowiedzUsuń
  4. z Inle Lake do Bago chyba tak. Lokalne linie lotnicze latają, ale trzeba by sprawdzić kierunki, tu jest tak dużo sprzecznych komunikatów, że można sie zgubić

    OdpowiedzUsuń