Świat jest mój

środa, 20 października 2004

Home sweet home

Znowu 10 godzin oczekiwania na kolejny lot we Frankfurcie (z tego 8 przespanych), lądowanie w jesiennym Poznaniu, taksówka i każdy w swoją stronę.

Przygoda w Maroko zakończona, ale to co przeżyłam, zobaczyłam, to czego posmakowałam i spróbowałam, ci których poznałam i zaprzyjaźniłam się na zawsze zostaną w pamięci i sercu. 
Wiem, że dogadam się zawsze i wszędzie, nawet z Berberem, który nie zwraca na mnie mówiącą uwagi, słucha, ale mówi do faceta, który stoi koło mnie i się nie odzywa, bo nie kuma.
Wiem, że szczątki francuskiego, którego się uczyłam w szkole średniej są gdzieś w głowie i jak są potrzebne to je wyciągnę z czeluści nieużywalności na światło dzienne. 
Wiem, że mogę spać zarówno w namiocie na środku pustyni jak i w 5* hotelu.
Wiem, że uwielbiam podróżować....

Dziękuję!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz