Pobudka o wschodzie słońca! Chleb, masło, miód, pyszna
herbata i po małej przygodzie z „himalaistą” wyjście w góry. Naszym celem była
przełęcz na wysokości 2550 m n.p.m. i jezioro Ifni w dolince. Nie da się ukryć,
że głównym wyposażeniem plecaków na to wyjście były szampony, mydła i ręczniki,
bo drugi dzień bez konkretnej ilości wody funkcjonowaliśmy i zaczęło nam to
nawzajem przeszkadzać! J
Wędrówka po górach, pogoda, rozmowy, piękne widoki no i kąpiel w lodowatej
wodzie Ifni – to było to!! A przede wszystkim spokój, cisza i znikoma ilość
ludzi – po prostu raj! W drodze powrotnej herbata u niepiśmiennego Berbera i
obserwacje obyczajów ślubnych w duarach (wioskach). Wieczór przy tadżinie z
kuskusem i herbatką i znowu noc pod gwiazdami... Jak się potem okazało tylko
pół nocy, bo zaczęło padać i musieliśmy się przenieść pod dach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz