Świat jest mój

środa, 8 października 2008

Kolejne podróżnicze marzenie spełnione!

Wierzcie mi... to jest CUD. Taj Mahal jest jednym z najpiękniejszych budynków jakie w życiu widziałam. A na kilka miałam okazję rzucić już okiem :)

Agra, miasto w którym zbudowano Taj wcale nie jest warta zwiedzania. Dwa najważniejsze punkty to Taj i Czerwony Fort - całą resztę można sobie odpuścić. 

Ale Taj Mahal.... stanęłam przed nim i powiedziałam sobie, że mogę już wracać do domu. Cel osiągnięty, nawet z nawiązką, bo aż takich emocji się nie spodziewałam sama po sobie. Ilość białego marmuru, precyzja i sztukateria wykonania... po prostu cudeńko. Marzyłam o zobaczeniu, dotknięciu tego budynku od wielu lat i... jestem tu... jestem i chłonę to miejsce każdą komórką ciała. Zamykam teraz oczy (w którymkolwiek momencie życia jestem) i .... i widzę go oczami duszy.
POLECAM!!

Za to wieczór - to Indie, które zapamiętałam, które będę wspominać i opowiadać o nich zawsze i wszędzie. Dworzec kolejowy w Agrze - apogeum brudu i smrodu, królestwo szczurów i robactwa - w szczególności karaluchów.
Stałam z plecakami - jednym na plecach, a drugim przed sobą, bo bałam się usiąść na ławce, przestępowałam z nogi na nogę, by karaluchy nie zaczęły mnie obłazić i podgryzać. Od czasu do czasu machałam rękami, by odgonić latające robactwo, które próbowało na mnie usiąść. I zadawałam sobie pytanie "co ja tu k.... robię?????????"
Pociąg podjechał spóźniony i nie poprawił mi nastroju, na szczęście mieliśmy bilety w Sleeper Class, więc następne 18 h w podróży mieliśmy spędzić w przyzwoitych warunkach. Najpierw jednak musieliśmy wygonić z naszych miejsc, tych którzy wykorzystywali sytuację i leżeli na naszych pryczach zamiast w 3 klasie, albo na dachu. Położyłam się, wtuliłam w swoją torebkę, głowę położyłam na plecaku, sandałów z nóg nie zdjęłam, żeby sobie nie poszły do innego właściciela i usnęłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz