Świat jest mój

czwartek, 9 października 2008

Kupić bilet na pociąg w Indiach to wyzwanie

Trasę Agra - Jalgaon pokonaliśmy. Ale to była walka ;)
Takiego targu rozmaitości dawno nie widziałam :) Miałam też możliwość popatrzeć na życie z okna pociągu.... i wiecie.... wszędzie to samo. Brud. bieda, smród, załatwianie potrzeb gdzie popadnie, krowy, krowie placki, karaluchy, szczury..... hmmm największa demokracja na świecie...

Nie mogę się oprzeć, by nie opisać sposobu w jaki się kupuje bilet na pociąg w Indiach - bo to jakie mamy wyobrażenia lub doświadczenia ma się nijak do tej rzeczywistości, w której się teraz znalazłam (2008).

Bilet na dłuższe trasy trzeba kupować przynajmniej z kilkudniowym wyprzedzeniem. Najpierw trzeba wypełnić specjalny druczek, w którym podaje się wszystkie swoje dane (dobrze, że nie pytają o wagę i imiona rodziców), podać należy również pociąg jakim chce się jechać, jego nazwę i numer, klasę, godzinę odjazdu i trasę. Potem pan w kasie to wszystko przepisuje na bilet, przyznaje miejsce i już :) Otrzymujemy bilet - i jest prawie jak lotniczy - z danymi osobowymi i słusznej wielkości.
Ale największe zaskoczenie zaliczyłam, gdy pociąg podjechał na peron, bo jak już znalazłam swój wagon, to na wejściu była tabliczka, na której była przyczepiona lista z nazwiskami pasażerów, należało znaleźć swoje nazwisko, by potwierdzić, że nasze miejsce na nas czeka.
Konduktor sprawdza na wejściu nasz bilet i listę z wagonu, a potem jeszcze cała drużyna konduktorska (3 osoby) przechodząc przez pociąg sprawdza bilety z wydrukowanymi listami - każdy ma swoją i każdego na swojej odznacza :)
Dobrze, że nie budzą w nocy i nie sprawdzają po raz kolejny, bo po tym co do tej pory zauważyłam byliby do tego skłonni i byłoby zupełnie normalne.

Bon voyage! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz