Świat jest mój

środa, 14 listopada 2012

Wulkan Villarrica

Poniedzilek zaczal sie juz o 6 rano, male acz pozywne sniadanie i ruszamy. Najpierw po ekwipunek - buty skorupy, spodnie, stuptuty, kurtka, rekawice, kask, raki i czekan. W zyciu nie mialam takiego sprzetu na sobie... Zawsze ma byc ten pierwszy. Busem dojechalismy do miejsca, gdzie zaczynalismy wspinaczke. Najpierw po kamieniach, ale juz po niedlugim czasie po sniegu i to coraz glebszym. Wszystko byloby luksusowo, gdyby nie wiatr. Hmmmm a moze lepiej powiedziec jak bylo ... nie to nie wialo, to pizdzilo tak, ze chcialo glowe urwac, chcialo zdjac ze zbocza i tyle. W takich warunkach szlismy ok 4 godziny.
Doszlismy do miejsca, gdzie juz tylko lod i wiatr (ja wiem, co znaczy wysokosc i wiatr we wlosach w kasku... spadalam kilkadziesiat razy z predkoscia 180 km/h ale chyba nie mozna tego porownac - mam wrazenie ze tu porywy wiatru byly jeszcze mocniejsze). Stwierdzilam, ze nie ma sensu isc wyzej. Tu widoki i tak juz byly przepiekne. A robienie czegos wbrew sobie i naturze, to nie w moim stylu. Jak nie mam sie skrzybac do krateru nastepne 2,5 h w rakach to nie bede. I nie poszlam dalej. Nagralam za to krotki filmik "O tym jak wialo"- do obejrzenia po powrocie.
Najlepsza atrakcja dla mnie by powrot, znaczy "przedostanie" sie na dol. Nie musielismy schodzic... przypielismy na tylna, dolna czesc plecow :-P specjalne ochraniacze, usiedlismy na plastikowych "jabluszkach" i w snieznych rynnach mknelismy w dol. Hamowanie w razie czego czekanem i wiu. Zabawa byla  przednia :-p
Mozna zatem powiedziec, ze wspinalam sie na kolejny wulkan, ale do krateru nie zajrzalam. Ponoc, z tego co mowia ci co byli i tak nie widac wnetrza krateru, a tylko dym, no i widoki, ktore ja tez mialam zdziebko nizej.
Jak wrocilismy do miasta i do hostelu, to byl taki upal, ze nic tylko kierunek plaza. Jezioro o tej samej wdziecznej nazwie co wulkan z czarna, kamienista plaza tyle ze z woda o temperaturze Baltyku w maju z lekka ochlodzilo nam popoludnie. Potem dobra kolacja i ukladanie planu na kolejne dni.

2 komentarze:

  1. brzmi jak przygoda :)
    a tak na serio, to przecież lepiej na wulkany się wchodziło w ciepłym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nice! Też bym tak chciała więc zazdroszczę / Madzia Twoja

    OdpowiedzUsuń